Dzisiaj syrop z kwiatów czarnego bzu, który jak co roku
przyrządzam w postaci syropu i suszu. Suszenie jest dość proste, szczególnie w
suszarce spożywczej. Układam na sitach całe baldachy kwiatów.
Pierwsze sito wykładam
cienkim materiałem bawełnianym aby opadający
wartościowy pyłek z wyższych pięter suszarki, mógł się na nim gromadzić
w trakcie suszenia.Temperatura w suszarce spożywczej powinna być ustawiona na minimum, czyli tzw. I poziom. Po wysuszeniu przekładam do dużego słoja i zakręcam.
Syrop z kwiatów co roku robię w podobny sposób. W tym roku
zamiast cytryny użyłam witaminy C ale nie tej tradycyjnej z apteki tylko
witaminy C w proszku zwanej pod nazwą Kwas L-askorbinowy potocznie określanej
witaminą C-lewoskrętną. Można zamówić w Internecie i poczytać na jej temat.
Oczywiście tradycyjnie można użyć soku z cytryny albo całych
cytryn EKO pokrojonych w plasterki o takie teraz trudniej.
Syrop z kwiatów czarnego bzu
·
1kg kwiatów z czarnego bzu / obcięte same
końcówki /,
·
1litr wody,
·
1kg cukru, najlepiej użyć cukru trzcinowego nierafinowanego,
·
20-30g kwasu L- askorbinowego.
Gotujemy syrop z wody i cukru przez kilka minut. Studzimy i
zalewamy nim kwiaty umieszczone w odpowiednio dużym słoiku lub kamionce.
Ugniatamy aby syrop pokrył kwiaty. Przykrywamy i pozostawiamy w temperaturze
pokojowej na 24-36 godzin. Nie stawiamy na słońcu. Po tym czasie odlewamy syrop
wyciskając go przez gazę. Do syropu dodajemy witaminę C i mieszamy do rozpuszczenia.
Pasteryzować czy nie?
Pasteryzować czy nie?
Ja pasteryzowałam przez 15 minut licząc czas od chwili kiedy
woda osiągnęła temp.70-80st. czyli nie doprowadzałam wody do zagotowania.
Słoiki wyjęłam z wody i postawiłam do góry dnem, aby wystygły i dobrze się
domknęły.
Moje rady
Kwiatów zaatakowanych mszycą nie zbieramy. Kwiaty zbieramy w
suche dni a jeśli padał mocny deszcz to dopiero po 2-3 dniach.
Kwiaty ciemnieją również jeśli wystają ponad poziom syropu.
Dlatego najlepiej zalewać kwiaty w szerokim naczyniu i obciążyć talerzykiem
odpowiedniej wielkości.
Przygotowałam również krem na bazie pyłku z kwiatów bzu do
smarowania miejsc po ukąszeniach komarów
Na zdjęciu można zauważyć słoik obsypany pyłkiem, który jest
najbardziej wartościowy.
Część pyłku, razem z drobnymi kwiatkami pozostała na
materiale i o to mi chodziło. Trzy pełne łyżeczki przełożyłam do moździerza i
utarłam na mąkę.
Dodałam do kremu i dokładnie wymieszałam. Biała kremobaza
zmieniła kolor na brązowy.
Drugi sposób to zrobienie kremu na bazie naturalnego wosku,
lub naturalnej świecy woskowej.
Wosk topi się dość szybko już w niskiej temperaturze od
60st.
Potrzebujemy:
- 50g wosku naturalnego,
- 100g oliwy z oliwek,
- 3-4 łyżeczki pyłku z kwiatów suszonego bzu,
Wosk roztapiamy. Można to zrobić w niedużym słoiczku, do
którego wrzucamy wosk i wkładamy do garnka z wodą. Kiedy się wosk roztopi,
wyjmujemy słoiczek i czekamy aż przestygnie. Tylko niezbyt długo aby nie stężał.
Utarty pyłek mieszamy dokładnie z oliwą i dodajemy do wosku. Dokładnie mieszamy
i przelewamy do wcześniej przygotowanych słoiczków po kremie. Krem pięknie
zastyga i świetnie się smaruje.
Krem, czy maść, jak kto woli, testowałam na dorosłych i
dzieciach przez tydzień. Na sobie oczywiście również:).
Napisze krótko, to działa! Już po kilku minutach ustaje
stopniowo swędzenie. To jest najważniejsze, szczególnie u dzieci! Jeśli nawet
wiedzą, że nie powinny drapać, to jest to silniejsze od nich, a drapanie pogryzionych
miejsc, może doprowadzić do infekcji albo reakcji alergicznych.
Po niespełna godzinie nie odczuwałam żadnego swędzenia, a
bąble zniknęły całkowicie po kilku godzinach.
Najlepiej miejsca pogryzione posmarować jak najszybciej.
Jeśli się zdarzy, że rozdrapiemy miejsce, i powstanie odczyn alergiczny
potrzeba więcej czasu, aby to wygoić.
U mojego wnusia trwało to prawie 2 dni, ale zaczerwienienia
miał wielkości pięciozłotowej monety. Sam strupek pozostał dłużej.
Środek bezpieczny w stosowaniu, naturalny i bez chemii. Na dodatek tani.
Jeśli macie ususzony czarny kwiat bzu to samo wykonanie
kremu nie sprawi Wam trudności.
Jeśli nie, jeszcze jest czas, aby zerwać. Jeśli pogryzienia przez komary są dość liczne a znam takie osoby, które wyjątkowo lubią komary a nie mamy kremu tylko susz, proponuję zrobić napar z kwiatów suszonych. Moczymy gazę w letnim naparze i przykładamy na pogryzione miejsca.
Jeśli nie, jeszcze jest czas, aby zerwać. Jeśli pogryzienia przez komary są dość liczne a znam takie osoby, które wyjątkowo lubią komary a nie mamy kremu tylko susz, proponuję zrobić napar z kwiatów suszonych. Moczymy gazę w letnim naparze i przykładamy na pogryzione miejsca.
Przy zbiorze obchodzimy się z kwiatami bardzo delikatnie,
aby jak najmniej pyłku utracić przez szarpanie gałęziami. Wiem, że to nie jest
łatwe. Najlepiej wkładać kwiaty do dużej torby papierowej.
Nie kupujecie tylko suszonych kwiatów w aptekach czy
sklepach zielarskich. Muszą być świeżo ususzone, bo nie przypuszczam, aby były
w sprzedaży z bieżącego zbioru, nawet jeśli data ważności mówiłaby inaczej.
Rok, to gwarancja większości suszonych ziół. Odrobinę pozostało mi z roku ubiegłego, wyrzuciłam, bo nie miały już tego charakterystycznego zapachu i działanie kremu nie byłoby tak skuteczne.
Rok, to gwarancja większości suszonych ziół. Odrobinę pozostało mi z roku ubiegłego, wyrzuciłam, bo nie miały już tego charakterystycznego zapachu i działanie kremu nie byłoby tak skuteczne.
Zachęcam do zrobienia kremu, bo tylko wtedy możecie się
przekonać o jego skuteczności.
Polecam tez patent naszych zachodnich sasiadow. Oni obcinaja kwiatki, by zostawic jak najmniej zielonej czesci i zalewaja sokiem jablkowym lub pomaranczowym, tylko do przykrycia kwiatkow. Odstawiaja na 24h. Pozniej odciskaja kwiaty z soku. Sok gotuja z cukrem zelujacym,ja uzywam zelfixu i daje mniej cukru. Na goraco do sloikow, zakrecic i odstawic na wieczku do wystygniecia pod recznikiem. Wychodzi pyszna marmoladka-galaretka. Super na kanapke, do posmarowania nalesnikow, czy do twarozku a nawet do wyjadania ze sloika lyzeczka☺ gorrraco polecam.
OdpowiedzUsuńNo rychło w czas:) muszę tak zrobić w przyszłym roku.
UsuńOj tam�� w gorskich stronach dziki bez dopiero rozkwitl, takze nie calkiem sie spoznilam��
UsuńDodam tylko dla tych ktorzy chca robic, zeby dodac wiecej zelfixow albo dosypac zelatyny, bo jak sie robi zgodnie z info na opakowaniu to niestety moze wyjsc za rzadkie.
UsuńPewnie, można zebrać jeszcze na nizinach ale w tym roku mam już 24 litry soku i już mam dość bo inne soki jeszcze w planie:)
Usuń