czwartek, 3 maja 2018

Kwiaty w domowej apteczce, czyli syrop z mniszka lekarskiego



„...Nad nami dmuchawce, latawce, wiatr.
Daleko z betonu świat...”



No właśnie, z dala od cywilizacji zbieramy kwiaty mniszka i inne chwasty do naszych domowych apteczek.

Szczególnie na przełomie kwietnia i maja mniszek tworzy piękne dywany żółtych kwiatów na tle zielonych traw w ogrodach, przydrożach, trawnikach i ugorach. Jest go mnóstwo wszędzie.
Jego owocem są dmuchawce, delikatny puszek, przenoszony przez wiatr na duże odległości.
Baba czy dziad? to zabawa z dzieciństwa. Pewnie ją pamiętacie:)



Zanim podam przepis na syrop, proponuję suszone płatki z mniszka. Zbieramy kwiaty bez szypułek, nawet do czerwca w miarę rozkwitania. Można same płatki ciąć nożyczkami w trakcie zbierania. Suszymy je w miarę szybko, aby nie wykształciły się nasiona.
Tu właśnie świetnie sprawdza się suszarka.
Suszone płatki pijemy zaparzając z nich herbatkę. Możemy również je ucierać w moździerzu dodając do ciasta, aby uzyskać ładny żółty kolor.
Dowiedziałam się o tym od starszej Pani i mam zamiar to wypróbować.




Tymczasem, podaję przepis na syrop z tego pięknego chwastu.

Potrzebujemy:
·        1000 kwiatów mniszka lekarskiego,
·        1000ml wody,
·        3-4 cytryny,
·        600g nierafinowanego cukru

Tak szczerze, to nie liczyłam dokładnie kwiatów. W planie nie miałam zebrania takiej ilości!. Pogubiłam się w liczeniu. Mogłam się pomylić o 100 czy 200 na + czy -
Zebrane kwiaty rozłożyłam na prześcieradle. Przerzucałam każdy do koszyczka. Potem ponownie je rozłożyłam i znów do koszyczka. Taka syzyfowa praca:).W ten sposób pozbyłam się lokatorów.
Następnie z każdego kwiatka, cięłam nożyczkami same płatki do oddzielnego naczynia.
Musimy to robić w miarę szybko, kwiaty nie mogą długo leżeć. Przyda się pomoc!
Wodę gotowałam z cukrem około 30 minut. Wystudziłam. Dodałam ścięte płatki kwiatu. Wymieszałam, przykryłam i odstawiłam w chłodne miejsce, od czasu do czasu mieszając. Pozostawiłam na około 30 godzin. Można przetrzymać nawet do 48. Po tym czasie kwiaty wycisnęłam przez tetrę. Do powstałego płynu dodałam sok z cytryn. Przelałam do małych wyparzonych słoiczków. Każdą nakrętkę spryskałam spirytusem,  zakręciłam i do lodówki.
Dodatkowo zabezpieczyłam słoiczki materiałem. Nie chodziło mi o to aby ładnie słoiczki wyglądały, bo w lodówce wyglądać pięknie nie muszą ale w ten sposób zabezpieczyłam dodatkowo przed dostępem powietrza i wilgoci. Jeśli mamy chłodną piwnicę z powodzeniem możemy je tam przenieść.
Pracy mnóstwo, efekt znakomity:)


To ważne!
Syropu nie pasteryzuję i wcześniej nie gotuję z kwiatami. Przez gotowanie tracimy dużo cennych składników. Syrop jest pyszny. Nie przypomina lejącego miodu, jest bardziej płynny. Po ustaniu widać na dnie w słoiczkach osad. To pyłek z kwiatów. Przed użyciem należy wstrząsnąć!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

i poczekaj na jego moderację

Print