poniedziałek, 24 grudnia 2018

Był taki dzień, wigilia w oczach dziecka


Najpiękniejszego prezentu, jakim jest Zdrowie,
Miłość, Spokój
i Rodzinne ciepło, z okazji Świąt Bożego Narodzenia.
Życzę wszystkim sympatykom Leśnego Zakątka

Był taki dzień, wigilia w oczach dziecka

Mroźny poranek Na dworze jasno od śniegu, którego mnóstwo napadało przez ostatnie dni. Dziadek Mróz wymalował szyby okienne tak dokładnie, że te przepiękne o niepowtarzalnych kształtach gwiazdki, kwiaty, drzewa, ptaszki, paprocie, ukryły cały widok za oknem. Najpiękniej oszronione były okna w kuchni. Widziałam nawet głowę Świętego Mikołaja, który z ciekawością zaglądał do mieszkania.
Wczoraj jeszcze chuchałam na szybę, aby zobaczyć, co się dzieje za oknem. Wydrapałam większe oczy mikołajowi, żeby mógł dostrzec, że mieszkam tu i jestem grzeczna.
Dzisiaj jakby na przekór, mróz pomalował je na nowo a oczy mikołaja zamieniły się w błyszczące gwiazdki.  
Leżałam pod ulubioną pierzynką. Jak cieplutko i przytulnie. Kot Maciek rozciągał się leniwie przy piecu, a z kuchni dochodził zapach pieczonych ciastek, kapusty, grzybów i innych smakowitości. Zapach ten mieszał się ze świeżo wypastowaną drewnianą podłogą, na której leżały kolorowe chodniki.
Lekko uchylone drzwi od kuchni, wpuszczały do pokoju smugę światła.
Wiedziałam, że mama krząta się już od wczesnego ranka, starając się zachowywać jak najciszej, żeby nikogo nie obudzić. Po cichutku z radia docierały do mnie przepiękne kolędy.
„Cicha Noc, święta Noc,
Pokój niesie ludziom wszem,
A u żłóbka Matka Święta
Czuwa sama uśmiechnięta
Nad dzieciątka snem,
Nad dzieciątka snem...”
Dzisiaj wigilia. Nie wolno się wylegiwać w taki dzień, mówiła mama.
Myśl o choince, prezentach, mikołaju, śpiewaniu kolęd i pasterce, nie pozwala mi już zasnąć.
Czy w tym roku Święty Mikołaj też będzie podobny do taty?
Na długo przed wigilią pomagałam przy robieniu kolorowych łańcuchów na choinkę a do malutkich jabłuszek przywiązywałam nitki, aby można je zawiesić na choinkę. Orzechy zawijałam w srebrne i złote papierki po cukierkach, które długo zbierałam i skrzętnie układałam do pudełeczka.
Szyszki z lasu na pewno już wyschły pomalowane srebrną farbą przez starszego brata.
Długie jak sople lodu w kolorowych błyszczących papierkach cukierki, znów będą wisieć za wysoko:(
Muszę sobie powtórzyć wierszyk.

 „Boże drzewko, zielona choina,
 Pod cackami, gałązki ugina
Gałązki zielone, śnieżkiem przyprószone....
(...)
Najbardziej podoba mi się ostatnia zwrotka:)
„Niech będą świadkami,
że pod gałązkami,
i mali i duzi
dali sobie buzi”.
Już cały umiem na pamięć. Będą go recytować stojąc przy choince.
Dzisiaj tata przyniesie świerk, obiecał, że będzie duży. Dostał asygnatę od leśniczego i sam zetnie najpiękniejszy. Najpierw będziemy wieszać jabłka. Pięknie pachną na choince. Zapach jabłek miesza się z żywicznym zapachem jodły.   
Trzeba je zawiązywać na gałązkach blisko pnia. Będę wieszała na samym dole drzewka. Potem ciasteczka, kolorowe bombki o różnych kształtach, łańcuchy i świeczki w takich malutkich lichtarzykach. Tata sam zapali świeczki, jak już wszyscy usiądą do stołu. Na samym szczycie choinki będzie dumnie błyszczeć gwiazda betlejemska od której będą rozchodzić się srebrne anielskie włosy.
Potem wypatrywanie pierwszej gwiazdki na niebie, muszę wcześniej wychuchać małą szparkę w szybie, albo nie, wybiegnę na podwórko, będzie lepiej widać.
Przy czytaniu ewangelii o narodzinach Jezusa Chrystusa, znów zapanuje wielka cisza. Czy w tym roku znów tata będzie czytał?
Potem uroczyste dzielenie się opłatkiem. Najpierw rodzice szepcą coś do siebie, całują się, spoglądając na siebie z uśmiechem. Taki widok dodaje mi radości, będę czekała cierpliwie na swoją kolej. Zawsze jest straszny tłok i mam wrażenie, że trwa to w nieskończoność. Może w tym roku zostanie więcej opłatka do zjedzenia na później?
Wreszcie jak już wszyscy usiądą do stołu to mnie będzie lepiej widać:) Usiądę przy mamie jak zwykle. Stół będzie zasłany śnieżnobiałym obrusem, a pod nim pachnące sianko.
Na stole czerwony barszczyk z uszkami, zupa grzybowa, kapusta z fasolą, kapusta z grzybami, szczupak w galarecie, smażony karp, pyszne śledzie... Byłam po nie z tatą w sklepie. W wielkiej drewnianej beczce, leżały ułożone równiutko, olbrzymie i błyszczące posypane grubą solą. Mama przyrządziła je w pysznym oleju lnianym.
Ze słodkości, to racuchy, jeszcze cieplutkie, delikatne, rumiane, posypane cukrem pudrem, kluski z makiem, miodem i bakaliami. Do picia pachnący korzennymi przyprawami kompot z suszu. Inne smakowite ciasta, niestety, dopiero w pierwszy dzień świąt.
Jeden talerz będzie stał pusty to dla niespodziewanego gościa. Znów będę zerkała na drzwi i nasłuchiwała aby nikt nie przeoczył pukania.

Fragmenty wiersza: A. M. Albrychiewicz.
„Cicha Noc”, słowa polskie Piotr Maszyński.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

i poczekaj na jego moderację

Print