Ptysie z kremem karpatkowym, który mi najlepiej smakuje pomimo, że nie jest taki efektowny jak np. z serkiem mascarpone i bitą śmietaną. Z tej ilości ciasta wyszło mi 28 ptysi. Kremu w sam raz. Nadziałam połowę ptysi, resztę zamroziłam.
Krem przechowałam w miseczce przykrytej folią przez 3 dni. Zrobiłam to po to aby sprawdzić jak się będą zachowywać ptysie, które po wyjęciu z zamrażalnika ponownie włożę do piekarnika nagrzanego do 200st. na 10 minut. Tę informację wyczytałam w sieci i chciałam to sprawdzić.
Eksperyment udany! Rewelacja!
Są zdecydowanie lepsze niż te pieczone i po wystudzeniu od razu nadziewane kremem.
Polecam zatem piec ptysie wcześniej i zaraz jak tylko wystygną mrozić.
Zaznaczam, że ptysie do mrożenia powinny być ładnie wyrośnięte i odpowiednio upieczone. Po ponownym pieczeniu przez te 10 minut pozbawimy ich tylko wilgoci a ciasto stanie się chrupiące i jak tylko wystygną można je nadziewać. Nadziane ptysie przechowujemy w lodówce
Wiosenne ptysie z herbatą matcha
Ciasto parzone
- 130 g masła,
- 260g wody,
- 170 g mąki orkiszowej typ750,
- 6 jajek / waga jajek ze skorupką 365g./ o temperaturze pokojowej,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- szczypta soli
1. Wlewamy wodę do garnka , wkładamy masło. Kiedy masło się roztopi i całość zagotuje wsypujemy mąkę z proszkiem, solą i drewnianą łyżką ucieramy powstałe ciasto co najmniej przez 5 minut na zmniejszonym gazie.
2. Następnie ciasto pozostawiamy w temp. Pokojowej aby przestygło.
3. Miksujemy ciasto stopniowo dodając po jednym jajku.
4. Ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego i na blachę wyłożoną papierem wyciskamy nieduże ptysie, zachowując między nimi odstępy.
5. Piekarnik wcześniej nagrzewamy do temp.200st przy termoobiegu 180st.
6. Pieczemy 30 minut nie otwierając piekarnika. Tyle piekłam w moim piekarniku Każdy jest inny, więc musicie przypilnować ptysie aby były dobrze przyrumienione.
Krem budyniowy
- 2 budynie śmietankowe,
- 750 ml mleka,
- 100 g cukru,
- 200 g miękkiego masła,
- 2 łyżeczki herbaty matcha,
- szczypta soli.
Budyń gotujemy tradycyjnie z mlekiem i cukrem. Przekładamy do miseczki, przykrywamy folią spożywczą na styk z budyniem. Kiedy budyń osiągnie temperaturę pokojową możemy robić krem. Najpierw masło miksujemy do białości a następnie dodajemy po łyżce budyniu aż do wyczerpania. Ja dodałam 2 łyżeczki herbaty matcha do kremu ale to nie jest konieczne. Krem najlepiej jest schłodzić w lodówce a potem nadziewać ptysie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
i poczekaj na jego moderację