Najwięcej w pierwszy dzień, ale trwa to nawet krócej niż ugotowanie
zupy. Przepis niezwykłe prosty a efekt końcowy oszałamiający!
Autorka kończy przygotowanie śliwek na suszeniu i jak
napisała cyt: „ Takim sposobem urządzone śliwki przechowują się kilka lat,
układane w pudełkach blaszanych, lub dużych słojach szklannych. Pozostały syrop
można użyć do wódki śliwowicy”.
Śliwek do przechowywania na lata trzeba byłoby zrobić mnóstwo! Tak mała ilość musiałyby
leżeć w sejfie z zapomnianym szyfrem, aby można było sprawdzić czy wytrzymają
chociażby rok, nie mówiąc o latach:).
Na tę ilość zalewy autorka proponuje 3 kopy śliwek, czyli
180sztuk.
Przeliczając śliwki wagowo jest to między 2-3kg. Nie wiem
jak to się stało, że w ostatnim dniu, kiedy szykowałam śliwki już do suszenia
pozostało ich 150. Pomyliłam się w liczeniu aż o 30 sztuk? Rozpuściły się w syropie?
To niemożliwe!. Śledztwa przeprowadzać nie będę i biorę się za następna porcję
bo czuję, że te 75 gotowych śliwek nie dotrwa nawet do świąt:).
Moja wersja przepisu zgodna jest z sugestią autorki co do
ich wykonania, niekoniecznie do ilości śliwek. Wam proponuję 180sztuk i
pilnowanie, aby w czasie ich przygotowywania nie ulotniły się:).
Oblanie wysuszonych śliwek gorzką czekoladą, to już mój
pomysł! To nie jest konieczne ale kuszące. Powstały syrop jest przepyszny można
używać go w dowolny sposób.
Suszone śliwki
500 ml
wody,
900g
cukru,
180
sztuk śliwek węgierek.
Cukier i wodę gotujemy w garnku, kilka chwil do dobrego
rozpuszczenia cukru. Odstawiamy, aby syrop zupełnie przestygł.
W międzyczasie każdą śliwkę wycieramy ściereczką, aby pozbyć
się nalotu, czyli barwy.
Następnie wyjmujemy z każdej pestkę. Autorka radzi aby
śliwkę lekko naciąć i wyjąć pestkę.
Ja nie nacinałam śliwek. Posłużyłam się patyczkiem do
szaszłyków, wkładając go w miejsce gdzie był ogonek śliwki i wypychając pestkę
na zewnątrz. Chodzi o to aby śliwka pozostała w miarę w całości a tylko powinno
pozostać pęknięcie po wyjęciu pestki. Poszło mi to szybko i sprawnie.
Do szerokiego naczynia lub garnka wkładamy wydrążone śliwki
i zalewamy zimnym syropem. Śliwki
powinny być nim pokryte. Śliwki co prawda unoszą się w syropie, ale zbyt małą
ilość syropu da się zauważyć. Można odpowiednią ilość dogotować, biorąc
odpowiednie proporcje wody i cukru.
Śliwki w syropie odstawiamy na 24 godziny.
Dzień drugi
- Przecedzamy śliwki. Syrop przelewamy do garnka dodajemy 220g cukru, gotujemy 3 minuty i odstawiamy, aby przestygł.
- Tym razem zalewamy śliwki ciepłym syropem i znów pozostawiamy na 24 godziny.
Dzień trzeci
- Przecedzamy śliwki. Syrop przelewamy do garnka, dodajemy 220g cukru i gotujemy kilka chwil.
- Zalewamy śliwki gorącym syropem i pozostawiamy na 24 godziny.
Dzień czwarty
- Przecedzamy śliwki. Zagotowujemy syrop.
- Wrzucamy śliwki do gotującego się syropu. Chwilę gotujemy. Śliwki możemy wrzucać partiami i po 2-3 minutach prażenia, wyjmujemy łyżką cedzakową i wkładamy następne aż do ich wyczerpania.
- Przesmażone śliwki wkładamy ponownie do gorącego syropu i odstawiamy na 24 godziny.
Dzień piąty
- Śliwki przecedzamy. Bierzemy po dwie i wkładamy jedną w drugą, tworząc przy tym większą śliwkę. Takie wańki – wstańki:).
- Śliwki możemy układać na początek na papier do pieczenia albo na duży talerz aby odrobinę ociekły z soku.
- Następnie... I tu się przydaje suszarka spożywcza! Układamy śliwki na sitach i suszymy.
- Czy w piekarniku uda się wysuszyć? Pewnie tak, ustawiając termoobieg i temperaturę 40 – 50st. układając śliwki na specjalnej kratce i przy lekko uchylonym piekarniku. Autorka przepisu radziła wówczas suszyć na przetakach i blachach wyłożonych słomą w ciepłym piecu i dała radę:).
Jeszcze jedna uwaga odnośnie suszenia śliwek. Autorka nie
precyzuje jak powinna wyglądać śliwka po wysuszeniu. Przyznam, że tu miałam
problem. Suszyłam je od rana do wieczora i stwierdziłam, że wystarczy. Są
delikatnie lepiące, pomarszczone i zachowują miękkość.
W smaku wspaniałe, niezbyt słodkie, lekko kwaskowe i rozpływają się w ustach a te w czekoladzie... pycha!
W smaku wspaniałe, niezbyt słodkie, lekko kwaskowe i rozpływają się w ustach a te w czekoladzie... pycha!
Zrobiłam połowę śliwek w czekoladzie używając czekolady gorzkiej,
rozpuszczając ją w kąpieli wodnej. Nadziewałam śliwki na patyczki, maczałam w
roztopionej schłodzonej czekoladzie i stawiałam pionowo w stabilnym naczyniu do
całkowitego stężenia czekolady.
Tak zrobiona polewa nie lepi się, nie pęka i można śliwki pozostawić w temperaturze pokojowej.
Tak zrobiona polewa nie lepi się, nie pęka i można śliwki pozostawić w temperaturze pokojowej.
Wspaniałe śliwki , z tego przepisu robię już trzeci raz.
OdpowiedzUsuńW zalewie moczyłam gruszki, jabłka też były b. smaczne
Wyglądają mega apetycznie. Jak Pani Urszula wspomniała gruszki też będą przepyszne!
OdpowiedzUsuńpołączenie smaku śliwek i czekolady jest super :)
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam oblać ich czekoladą. Prawie wszystko zjedliśmy zanim w ogóle komuś to przyszło do głowy :) super przepis, w przyszłym sezonie śliwkowym na pewno do niego wrócę.
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Niech Pani powie co Pani robi z syropem po zakończeiu pracy? Dziękuję
OdpowiedzUsuńAutorka radzi użyć do śliwowicy. Ja używam do herbaty, do kompotu z suszu albo po prostu piję z samą wodą. Można również dodawać 1-2 łyżki do bigosu. Przechowuję w butelce i przez zimę spokojnie można wykorzystać. Można również syrop zredukować w szerokim garnku ma małym ogniu do konsystencji lejącego miodu dodać pod koniec sok z cytryny. Będzie świetny do różnego rodzaju placków.
UsuńRobiłam w tym roku (2024) śliwki z tego przepisu. Co prawda nie węgierki, ale wyszły i tak przepyszne. W czekoladzie- niebo w gębie.
OdpowiedzUsuń