Wiosna jest dla mnie okresem bardzo pracowitym.
Lubię spędzać każdy wolny czas na łonie natury, a przy
okazji nie mogę oprzeć się pokusie zebrania czegoś do apteczki domowej.
Domowa apteczka to profilaktyka i szybka pomoc to takie mini
„pogotowie ratunkowe”.
Różnie to bywa z naszą służbą zdrowia, trzeba liczyć na
siebie. Zgodnie z powiedzeniem, Polaku lecz się sam!
Tym razem padło na babkę lancetowatą, która jest
niezastąpiona.
Zimą szukałam
suszonych liści babki w pobliskich aptekach i sklepach z ziołami.
Nie było! Wiecie
gdzie znalazłam? W sklepie zoologicznym. Sprzedawczyni zapewniała mnie, że zioło posiada atest i sama jej używa. Uwierzyłam bo wiem, że to zioło nie rośnie na
terenach opryskiwanych chemicznie.
Kupiłam, ale w
tym roku sama się w nią zaopatrzę. Można ją zbierać od maja do września.
W medycynie jest
znana od wieków. Grypa, angina, zapalenie gardła i oskrzeli.
– to główne jej
zalety. Niezastąpiona dla palących papierosy, oczyszcza
oskrzela. Jest też wiele, wiele innych.
Babkę lancetowatą można suszyć, potem robić herbatkę lub
odwary. Sporządzony napar
z suszonego ziela schłodzony, jest doskonały na zapalenie
spojówek. Sprawdziłam, działa!
Wracając do lat dziecięcych. Często miałam pozdzierane kolana, ciągle gdzieś się przewracałam! Mama myła liście babki, tej zwykłej szerokolistnej, która ma podobne działanie. Tłukła na desce jak kotlety i takim „rozchełstanym” robiła okład na bolące miejsca. Od razu ulga a otarcia szybciej się goiły.
Sok z babki lancetowatej z miodem
- 1 część soku z babki lancetowatej,
- 3-4 części dowolnego płynnego miodu,
Liście babki lancetowatej umyłam, wysuszyłam, przepuściłam przez maszynkę do mięsa.
Wycisnęłam sok przez gazę i połączyłam z płynnym miodem.
Miód tak jak i cukier jest dobrym konserwantem. Przelany do wyparzonych słoiczków może stać długo w ciemnym i chłodnym miejscu.
Ja dodatkowo zamykając słoik spryskuję wieczko słoika spirytusem, tak dla pewności.
Miód tak jak i cukier jest dobrym konserwantem. Przelany do wyparzonych słoiczków może stać długo w ciemnym i chłodnym miejscu.
Ja dodatkowo zamykając słoik spryskuję wieczko słoika spirytusem, tak dla pewności.
Można również wykorzystać miąższ w którym zostało wiele cennych składników.
Odpady z liści zalałam niedużą ilością zimnej wody. Pozostawiłam na godzinę. Wycisnęłam ponownie i dodałam cukier. Proporcja 1 szklanka płynu + 1 szklanka cukru.
Fajna sprawa. Musze też się zaopatrzyć w tą roślinkę. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńrewelacyjne roślina
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na surowy czyli żywy syrop, a zarazem na wykorzystanie pozostałości po tym syropie, też syrop tylko gotowany :)
OdpowiedzUsuńLuu
Podobno nie wolno przepuszczać przez gaże
OdpowiedzUsuńCzy można użyć miodu z mniszka własnej roboty?
OdpowiedzUsuńMożna, jeśli ma konsystencję miodu, bo wówczas zawartość cukru jest odpowiednia.
UsuńCo można jeszcze zrobić jeśli nie chcemy pasteryzować jakiegokolwiek soku a nie jesteśmy pewni, co do zawartości cukru?. Bez względu na ilość cukru wrzucamy do słoiczka suszony owoc tarniny, 1 owoc np. na 200ml soku. Tarnina zawiera środek konserwujący i ma również właściwości zdrowotne. Można kupić na allegro a jesienią zebrać i wysuszyć.
Super rada z tą tarniną
UsuńMiaz z sokiem dodajesz do rozgrzanej wazeliny na patelni i przez kilka minut grzejesz razem, potem przecedzasz przez pieluche prosto do zloiczkow. Uzyskujesz krem na wszystkie problemy skórne na caly rok. Leczy od zadrapan i wypryskow przez poparzenia, wyrwaną skórę (nie ma żadnych nawet szram), odbudowę zerwanego paznokcia skończywszy na nie dające sie normalnie w zaden sposób wyleczyc hemoroidy.
OdpowiedzUsuńPolecam
Bardzo dziękuję, babka po opadach deszczu pięknie wyrosła,
Usuńwięc można jeszcze zrobić maść. Pozdrawiam
Ciekawe czy zamiast wazeliny mozna użyć do tej maści smalcu?
UsuńDziękuję za przepis
Jak najbardziej, można użyć smalcu
UsuńBardzo dziękuję za przepisy i rady mlida babeczka właśnie rośnie pięknie tylko zbierać i robić dobroci na zime
OdpowiedzUsuń